Fatalny romans – Chłopak z sąsiedztwa
2 min readDługo nieobecna na srebrnym ekranie Jennifer Lopez powraca w najnowszym thrillerze Roba Cohena. Nadszedł ten czas, gdy J.Lo zaczyna grać matki nastoletnich chłopców.
Samotna nauczycielka Claire Peterson (Jennifer Lopez) wciąż przepracowuje traumę, jaką były dla niej regularne zdrady męża. Kiedy w sąsiedztwie zjawia się tytułowy chłopak, sporo młodszy Noah Sandborn (Ryan Guzman), kobieta zupełnie traci dla niego głowę. Problemy pojawiają się, gdy tylko Claire chce zakończyć związek. Chłopak z sąsiedztwa bowiem okazuje się groźnym psychopatą. Brzmi znajomo? Niestety, obrazowi Cohena daleko do takich dzieł jak „W sieci” z Michaelem Douglasem. Może gdyby ten film wyszedł kilkanaście lat temu, kiedy temat fatalnego zauroczenia nie był tak mocno wyeksploatowany, „Chłopak z sąsiedztwa” miałby szanse podbić serca widzów.
Kino po raz kolejny przestrzega nas, że seks z pięknym nieznajomym szkodzi. I to nie tylko widzom, ale przede wszystkim twórcom. Największym mankamentem filmu Cohena jest scenariusz. Przewidywalność kolejnych wydarzeń aż boli. Gdzieś po 35 minutach widz jest w stanie przewidzieć następne wątki, a zakończenie nie jest dla niego tajemnicą.
Twórcy nie silą się na oryginalność. Podążają utartymi przez lata schematami. Wynikiem tego jest przedłużający się w nieskończoność seans. Nie jest to nic czego nie widzielibyśmy wcześniej setki razy. W „Chłopaku z sąsiedztwa” nie brakuje również błędów logicznych. Im bliżej finału tym ich liczba coraz bardziej wzrasta. A już ostateczne starcie Claire i Noah wzbudza w widzu tylko politowanie i chęć opuszczenia sali kinowej.
„Chłopak z sąsiedztwa” nie broni się również bohaterami. Postać grana przez Jennifer Lopez to tępa idiotka, która zamiast zadzwonić na policję woli ukryć się przed psychopatą w niezamkniętym samochodzie. Gdy nie próbuje grać przykładnej matki i nauczycielki ucieka z krzykiem przed byłym kochankiem. Trzeba jednak wspomnieć, że jej wrzaski zostały docenione, bo rola przyniosła jej Złoty Popcorn za najlepiej odegraną scenę przerażenia. Wydawać by się mogło, że J.Lo, która jest również producentką, miała jakiś wpływ na scenariusz, ale widocznie taka rola jej odpowiadała. W Ameryce film się podobał, gdyż dochody pięciokrotnie przewyższyły jego budżet.
Ryan Guzman jako Noah również nie powala. Postać ta pozbawiona jest charakteru i pazura. Jako żądny zemsty kochanek jest niezwykle grzeczny w swoich przedsięwzięciach, a jego działania to dziecinne igraszki. Naprawdę ciężko poczuć tu atmosferę grozy i niepokoju, a przecież w zamierzeniu miał to być thriller.
„Chłopak z sąsiedztwa” to film wtórny, przewidywalny. Jeżeli ktoś chce poznać tę historię wystarczy, że obejrzy zwiastun. Tym, którzy już zdążyli zmarnować te półtora godziny na seans szczerze współczuję. A tym, którzy zastanawiali się nad pójściem do kina gorąco odradzam.