18/12/2025

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Znakomita Chelsea, zdeklasowana Barcelona

4 min czytania
Liga Mistrzów, Chelsea, FC Barcelona

źródło: unsplash/ autor: Janosch Diggelmann

Ozdobą wtorkowej serii meczów Ligi Mistrzów był ikoniczny dla tych rozgrywek pojedynek między londyńską Chelsea a FC Barceloną. Oprócz prestiżu, wagę tego spotkania podkreślała możliwość awansu do czołowej ósemki Champions League.

Starcie wiceliderów angielskiej i hiszpańskiej najwyższej klasy rozgrywkowej zapowiadało się niezwykle emocjonująco. Obie ekipy przystępowały do tego spotkania po dwóch solidnych zwycięstwach na krajowym podwórku. Trudno było wskazać jednoznacznie faworyta tego meczu. Jedno było pewne – zarówno drużyna Enzo Maresci, jak i przyjezdni Hiszpanie, gotowi byli dać z siebie wszystko, aby wyjść z tego starcia zwycięsko.

Historia potyczek

Pojedynki między Chelsea Barceloną na stałe zapisały się do kanonu kultowych rywalizacji Ligi Mistrzów. Ostatnia konfrontacja w ramach tych rozgrywek miała miejsce w 2018 roku. Wówczas to Blaugrana na własnym obiekcie, głównie za sprawą Leo Messiego, pewnie ograła The Blues wynikiem 3:0. Jednak w świadomości piłkarskich kibiców mocniej zapisały się dwie inne potyczki. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku mowa o zwycięskich remisach. Ostatecznie zapewniały one drogę do finału i triumf w Champions League. W kontekście Barcelony będzie to pełne kontrowersji starcie z 2009 roku na Stamford Bridge. Wtedy Duma Katalonii po golu Andresa Iniesty doprowadziła do wyrównania 1:1.  Drugi przypadek to mecz z 2012 roku na Camp Nou, gdzie Chelsea po trafieniu Fernando Torresa na 2:2 utorowała sobie drogę do zwycięstwa pucharu Ligi Mistrzów.

Waga spotkania

Na koniec fazy ligowej Champions League osiem czołowych zespołów awansuje bezpośrednio do fazy pucharowej. Natomiast drużyny  ulokowane na pozycjach od 9. do 24. o dalszy byt w rozgrywkach rywalizują między sobą w barażach. Kalendarz meczowy topowych zespołów europejskich jest niezwykle napięty. Konieczność rotowania składem jest niezbędna w utrzymaniu świeżości zespołu. Walka o trofea na kilku frontach naraz jest łamigłówką, którą starają się rozgryźć Maresca i Flick. Wizja rozegrania dwóch dodatkowych spotkań jest więc czymś, czego Chelsea i Barcelona będą starały się uniknąć.

Przebieg meczu

Aura Stamford Bridge i doping kibiców od początku rywalizacji napędzały The Blues do natarcia – intensywna gra, wysoki pressing i próby odebrania piłki rywalom na ich połowie. Tak od pierwszego gwizdka wyglądała gra podopiecznych Maresci i przyniosła ona oczekiwane rezultaty. Już w 4. minucie gry Chelsea wyszła na prowadzenie. Jednak bramka Enzo Fernandeza po konsultacji sędziego z VAR została anulowana. Blaugrana próbowała się odgryźć i miała ku temu okazję za sprawą Ferrana Torresa. Hiszpan po podaniu od Lamine Yamala zmarnował jednak sytuację na, jakby się mogło wydawać, pewną bramkę. Dalsza gra była prowadzona pod dyktando zespołu z Londynu. Fernandez ponownie trafił do bramki Barcelony, ale tak jak poprzednio, gol ten nie został uznany.

W 27. minucie rywalizacji The Blues dopinają swego. Jules Kounde pakuje swojaka i daje prowadzenie gospodarzom 1:0. Kolejnym niezwykle bolesnym ciosem dla Dumy Katalonii była druga żółta i w konsekwencji czerwona kartka dla Ronalda Araujo. Od 44. minuty przyjezdni grali w osłabieniu.

Druga połowa

Chelsea weszła w drugą połowę spotkania z jeszcze większym impetem. Już sześć minut po gwizdku padł gol na 2:0. Andrey Santos nie cieszył się jednak długo ze zdobytej przez siebie bramki – było to już trzecie trafienie The Blues, które anulował sędzia główny po konsultacji z VAR. Gospodarze nie przejęli się zbytnio takim przebiegiem zdarzeń i w 55. minucie zdobyli drugiego gola. Estevao po zjawiskowym rajdzie przedryblował dwóch rywali i zapakował piłkę pod ladę bramki Joana Garcii. Chelsea wyprowadziła trzeci cios za sprawą Liama Delapa w 75. minucie spotkania. Po kolejnej tego wieczoru analizie VAR sędzia wskazał na środek boiska. Barcelona zdobyła się na jeszcze jeden zryw tego wieczoru. Po jednej z kontr Raphinha oddał groźny strzał na bramkę Roberta Sancheza. Bramkarz The Blues popisał się kapitalną interwencją i sparował strzał Brazylijczyka. Do końca rywalizacji gospodarze dyktowali warunki gry i pewnie utrzymali trzybramkowe prowadzenie.

Gwiazda wieczoru

MVP tego spotkania został wychowanek Barcelony – grający dla Chelsea, Marc Cucurella. Jednak oczy piłkarskiego świata skierowane były na dwie wschodzące gwiazdy futbolu: Yamala Estevao. To ten drugi skradł tego wieczoru show. Swoimi dryblingami zachwycał kibiców zgromadzonych na Stamford Bridge. Po tak genialnym występie nie obyło się bez porównań młodego Brazylijczyka do legend piłkarskich takich jak Messi czy Cristiano Ronaldo. Na ten temat w konferencji pomeczowej postanowił się wypowiedzieć szkoleniowiec The Blues – Maresca:

On, Lamine, są tak młodzi – mają po 18 lat – że jeśli zaczniemy mówić o Messim, [Cristiano] Ronaldo, to moim zdaniem [będzie to] zbyt duża presja dla takich chłopaków. Osiemnaście lat – powinni się cieszyć, przychodzić na trening z uśmiechem, ale jeśli zaczniemy ich porównywać do Messiego czy Ronaldo, to dla nich za dużo.

Składy obu zespołów:

Chelsea: Robert Sanchez, Malo Gusto (Andrey Santos 46′), Wesley Fofana, Trevoh Chalobah, Marc Cucurella, Reece James (Josh Acheampong 82′), Moises Caicedo, Estevao (Tyrique George 82′), Enzo Fernandez, Alejandro Garnacho (Liam Delap 59′), Pedro Neto (Jamie Gittens 76′).

FC Barcelona: Joan Garcia, Alejandro Balde (Gerard Martin 80′), Pau Cubarsi, Ronald Araujo, Jules Kounde, Fermin Lopez (Andreas Christensen 62′), Eric Garcia, Frenkie De Jong, Ferran Torres (Marcus Rashford 46′), Robert Lewandowski (Raphinha 62′), Lamine Yamal (Dani Olmo 80′).