Znakomita Chelsea, zdeklasowana Barcelona
4 min czytania
źródło: unsplash/ autor: Janosch Diggelmann
Ozdobą wtorkowej serii meczów Ligi Mistrzów był ikoniczny dla tych rozgrywek pojedynek między londyńską Chelsea, a FC Barceloną. Oprócz prestiżu, wagę tego spotkania podkreślała możliwość awansu do czołowej ósemki Champions League.
Starcie wiceliderów angielskiej i hiszpańskiej najwyższej klasy rozgrywkowej zapowiadało się niezwykle emocjonująco. Obie ekipy przystępowały do tego spotkania po dwóch przekonujących zwycięstwach na krajowym podwórku. Ciężko było wskazać jednoznacznie faworyta tego meczu. Jedno było pewne – zarówno drużyna Enzo Maresci, jak i przyjezdni z Hiszpanii, gotowi byli dać z siebie wszystko, aby wyjść z tego starcia zwycięsko.
Historia potyczek
Pojedynek między Chelsea i Barceloną na stałe zapisał się do kanonu kultowych rywalizacji Ligi Mistrzów. Ostatnia konfrontacja obu ekip w ramach tych rozgrywek miała miejsce w 2018 roku. Wówczas to Blaugrana na własnym obiekcie, głównie za sprawą Leo Messiego, pewnie ograła The Blues wynikiem 3:0. Jednak w świadomości piłkarskich kibiców zapisały się dwie inne potyczki. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku mowa jest o zwycięskich remisach. Ostatecznie zapewniały one drogę do finału i triumf w Champions League. W kontekście Barcelony będzie to pełne kontrowersji starcie z 2009 roku na Stamford Bridge. Wtedy Duma Katalonii po golu Andresa Iniesty doprowadziła do wyrównania 1:1. Drugi przypadek to mecz z 2012 roku na Camp Nou, gdzie Chelsea po trafieniu Fernando Torresa na 2:2 utorowała sobie drogę do zwycięstwa pucharu Ligi Mistrzów.
Waga spotkania
Na koniec fazy ligowej Champions League osiem czołowych zespołów awansuje bezpośrednio do fazy pucharowej. Natomiast drużyny ulokowane na pozycjach od 9. do 24. o dalszy byt w rozgrywkach będą rywalizować między sobą w barażach. Kalendarz meczowy topowych zespołów europejskich jest niezwykle napięty. Konieczność rotowania składem jest niezbędna w utrzymaniu świeżości zespołu. Walka o trofea na kilku frontach naraz jest łamigłówką, którą starają się rozgryźć Maresca i Flick. Wizja rozegrania dwóch dodatkowych spotkań jest więc czymś, czego Chelsea i Barcelona będą starały się uniknąć.
Przebieg meczu
Aura Stamford Bridge i doping kibiców od początku rywalizacji natchnęły The Blues do natarcia. Intensywna gra, wysoki pressing i próby odebrania piłki rywalom na ich połowie. Tak od pierwszego gwizdka wyglądała gra podopiecznych Maresci. Przyniosła ona oczekiwane rezultaty. Już w 4. minucie gry Chelsea wyszła na prowadzenie. Jednak bramka Enzo Fernandeza po konsultacji sędziego z VAR została anulowana. Blaugrana próbowała się odgryźć i miała ku temu okazję za sprawą Ferrana Torresa. Hiszpan po podania od Lamine Yamala zmarnował jednak stuprocentową sytuację. W dalszym ciągu gra była prowadzona pod dyktando zespołu z Londynu. Fernandez ponownie trafił do bramki Barcelony, ale tak jak poprzednio gol ten nie został uznany. W 27. minucie rywalizacji The Blues dopinają swego. Jules Kounde pakuje swojaka i daje prowadzenie gospodarzom 1:0. Kolejnym niezwykle bolesnym ciosem dla Dumy Katalonii była druga żółta i w konsekwencji czerwona kartka dla Ronalda Araujo. Od 44. minuty przyjezdni grali w osłabieniu.
Druga połowa
Chelsea weszła w drugą połowę spotkania z jeszcze większym impetem. Już 6 minut po gwizdku padł gol na 2:0. Andrey Santos długo nie cieszył się jednak ze zdobytej przez siebie bramki. Było to już trzecie trafienie The Blues, które anulował sędzia główny po konsultacji z VAR. Gospodarze nie przejęli się zbytnio takim przebiegiem zdarzeń i w 55. minucie zdobyli drugiego gola. Estevao po zjawiskowym rajdzie przedryblował dwóch rywali i zapakował piłkę pod ladę bramki Joana Garcii. Chelsea wyprowadziła cios numer trzy za sprawą Liama Delapa w 75. minucie spotkania. Po kolejnej tego wieczoru analizie VAR sędzia wskazał na środek boiska. Barcelona zdobyła się na jeszcze jeden zryw tego wieczoru. Po jednej z kontr Raphinha oddał groźny strzał na bramkę Roberta Sancheza. Bramkarz The Blues popisał się kapitalną interwencją i sparował strzał Brazylijczyka. Do końca rywalizacji gospodarze dyktowali warunki gry i pewnie utrzymali trzy-bramkowe prowadzenie.
Gwiazda wieczoru
MVP tego spotkania został wychowanek Barcelony – grający dla Chelsea, Marc Cucurella. Jednak oczy piłkarskiego świata skierowane były na dwie wschodzące gwiazdy futbolu: Yamala i Estevao. To ten drugi skradł tego wieczoru show. Swoimi dryblingami zachwycał kibiców zgromadzonych na Stamford Bridge. Po tak genialnym występie nie obyło się bez porównań młodego Brazylijczyka do legend piłkarskich takich, jak Messi czy Cristiano Ronaldo. Na ten temat w konferencji pomeczowej postanowił się wypowiedzieć szkoleniowiec The Blues – Maresca:
On, Lamine, są tak młodzi, mają po 18 lat, że jeśli zaczniemy mówić o Messim, (Cristiano) Ronaldo, to moim zdaniem zbyt duża presja dla takich chłopaków. Osiemnaście lat, powinni się cieszyć, przychodzić na trening z uśmiechem. Ale jeśli zaczniemy ich porównywać do Messiego czy Ronaldo, to dla nich za dużo.
Składy obu zespołów:
Chelsea: Robert Sanchez, Malo Gusto (Andrey Santos 46′), Wesley Fofana, Trevoh Chalobah, Marc Cucurella, Reece James (Josh Acheampong 82′), Moises Caicedo, Estevao (Tyrique George 82′), Enzo Fernandez, Alejandro Garnacho (Liam Delap 59′), Pedro Neto (Jamie Gittens 76′).
FC Barcelona: Joan Garcia, Alejandro Balde (Gerard Martin 80′), Pau Cubarsi, Ronald Araujo, Jules Kounde, Fermin Lopez (Andreas Christensen 62′), Eric Garcia, Frenkie De Jong, Ferran Torres (Marcus Rashford 46′), Robert Lewandowski (Raphinha 62′), Lamine Yamal (Dani Olmo 80′).
