23/05/2025

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

„Pomiędzy pamięcią a przyszłością”. Podsumowanie obchodów 80. rocznicy wyzwolenia KL Stutthof

5 min read

fot. Maxi Niechciał

Obsługę medialną 80. rocznicy wyzwolenia KL Stutthof współtworzyli studenci z kół naukowych Uniwersytetu Gdańskiego: z redakcji gazety studenckiej CDN, radia MORS i telewizji studenckiej Neptun TV. Ich zaangażowanie, profesjonalizm i świeże spojrzenie spotkały się z uznaniem organizatorów i otworzyły nowy rozdział we współpracy młodego pokolenia z instytucjami pamięci.

Magdalena Grudzinska: Jakie znaczenie dla Muzeum ma angażowanie młodego pokolenia w działania upamiętniające? Skąd pomysł, aby zaprosić do współpracy studentów i koła naukowe? 

Ewa Malinowska: Pomysł wziął się z naszej współpracy z Uniwersytetem Gdańskim. Na początku planowaliśmy wspólnie pracować nad wspomnieniami byłych więźniów, które znajdują się w naszym archiwum. Z tych rozmów zrodziła się szersza współpraca, która doprowadziła do obchodów 9 maja – i mam nadzieję, że będzie ona kontynuowana. Zaangażowanie młodych ludzi jest dla nas bardzo ważne. Naszym celem nie są tylko uroczystości pod pomnikiem dla rodzin byłych więźniów i pasjonatów historii. Chodzi o budowanie pomostu między przeszłością a teraźniejszością, a tego nie da się zrobić bez młodego pokolenia. 

Łukasz Kępski: W Muzeum często posługujemy się hasłami: „To my jesteśmy pamięcią” i „Koalicja pamięci”. Taka koalicja musi obejmować różne pokolenia. Każde z nich ma inny język, inne środki wyrazu, inne doświadczenia – ale historia KL Stutthof jest uniwersalna. To, że mówiliście swoim językiem, językiem waszego pokolenia, sprawiło, że ta historia była słyszalna. I to wam się udało. 

Ewa: Pokazywaliście przykłady bliskie waszej rzeczywistości, a jednocześnie zrozumiałe dla starszego pokolenia – nawet dla ludzi, którzy mają blisko sto lat. My jesteśmy wychowani w pokoju, wy – w dobrobycie, otwartej Europie, bez zakazów. A mimo to wszyscy się rozumieliśmy. To było dla mnie fascynujące. 

Jak oceniają Państwo wkład studentów i kół naukowych w przygotowanie i realizację obchodów 80. rocznicy wyzwolenia KL Stutthof? 

Ewa: To były pierwsze obchody, w które zaangażowaliśmy młodsze pokolenia. Po raz pierwszy przed uroczystościami zasięgnęliśmy waszej opinii – studentów, wykładowców, osób znających się na komunikacji. Oceniam te obchody jako najlepsze od ośmiu lat, odkąd pracuję w Muzeum.

Łukasz: Jeśli mówimy o pielęgnowaniu pamięci, to wasze zaangażowanie – studentów, wolontariuszy – miało ogromne znaczenie. Co mnie zaskoczyło? Że nikt nie musiał nikogo prosić. Ludzie sami się zgłaszali, chcieli pomóc, rozumieli powagę uroczystości i to, że są ważne nie tylko dla nas, ale i dla byłych więźniów. Wszyscy pracowaliśmy jako jeden zespół – i to kluczowe, jeśli chcemy wspólnie budować pamięć o trudnej historii.

Ewa: Wkład kół naukowych musiał być większy niż kiedykolwiek wcześniej, ponieważ był pierwszy. Pokazaliście odwagę w myśleniu, kreatywność, wyobraźnię. Będziemy z tego korzystać przez kolejne lata. Daliście nam wiele pomysłów na przyszłość. 

Co było największym wyzwaniem z perspektywy Muzeum przy realizacji tegorocznych obchodów? 

Łukasz: Zdecydowanie transmisja na żywo – robiliśmy to po raz pierwszy. Korzystaliśmy z Internetu radiowego, który potrafi płatać figle. Trzeba było zgrać dźwięk, obraz i trzy różne platformy: YouTube Muzeum Stutthof w Sztutowie, Facebook oraz YouTube Neptun TV. To było ogromne wyzwanie. Także rocznicowa gazeta – dużo pracy, często po godzinach, której nie widać z zewnątrz.

Ewa: Zgadzam się – transmisja była nowością, odbywała się na zewnątrz, w nieprzewidywalnych warunkach pogodowych. Co do gazety – robiliśmy wcześniej jednodniówki, ale ta była wyjątkowa: dwujęzyczna, świetnie zaprojektowana graficznie, tworzona między pokoleniami i online. Dzięki wam wszystko nabrało nowej jakości i estetyki.

Łukasz: Wnieśliście powiew świeżości. Gdy ciągle robi się podobne uroczystości, łatwo wpaść w rutynę. Wasze podejście było inne, otwarte – i to bardzo dużo dało. 

Czy inicjatywy takie jak transmisje na żywo, audycje radiowe czy gazeta rocznicowa zmieniły sposób, w jaki Muzeum komunikuje się z odbiorcami? Czy planujecie kontynuować ten kierunek? 

Ewa: Nie tylko chcemy – my powinniśmy. Nasza dyrekcja była bardzo zadowolona. Nasz szef (mowa o Dyrektorze Piotrze Tarnowskim – przyp. MG), który ma zawsze jakieś konstruktywne uwagi, które pomagają nam podczas tworzenia kolejnych obchodów, powiedział: „Wszystko było tak jak trzeba”. To dla nas znak, że musimy robić rzeczy, których sami nie potrafimy – z pomocą z zewnątrz. Nawet moje dzieci nie poszły tego dnia do szkoły – oglądały transmisję, bo „mama była w telewizji”. Oglądali też nauczyciele historii, z którymi współpracujemy. Może się to przełożyć na frekwencję edukacyjną i zaangażowanie podczas uroczystości.

Łukasz: Media dają ogromny potencjał. Jeśli nie będziemy z niego korzystać, przestaniemy być słyszalni. Pomysłów nam nie brakuje, ale często brakuje rąk do pracy. Sami nie damy rady wszystkiego zrobić – a z wami to po prostu działało.

Ewa: Czas to bariera – doba ma 24 godziny. Dzięki wam było to możliwe.

Łukasz: I nie musieliśmy nikogo pilnować. Wiedzieliście, co robić.

Ewa: Byliście uśmiechnięci, zaangażowani, profesjonalni. Bardzo miło się na was patrzyło osobom starszym, pytali się nas, co to za obsługa medialna, my wtedy mówiliśmy, że to są studenci z Uniwersytetu Gdańskiego. Wizerunkowo wasza obecność nam też bardzo pomogła. 

Które elementy współpracy z młodymi mediami były dla Państwa szczególnie cenne lub zaskakujące? 

Ewa: Spokój. Profesjonalizm. Zaufanie. Wiedzieliśmy, że się znacie na tym, co robicie – i robiliście to z ogromnym spokojem, który udzielił się także nam. Dla nas było to znacznie większe wydarzenie niż w poprzednich latach, ale dzięki wam wszystko było pod kontrolą.

Łukasz: Dla mnie kluczowa była otwartość. Potrafiliśmy ze sobą rozmawiać, przyjmować uwagi, poprawiać rzeczy bez zbędnych emocji. Współpraca była partnerska i oparta na zaufaniu. I tak – kiedy transmisja ruszyła, poczułem ulgę. Wiedziałem, że będzie dobrze.

Ewa: Ludzie, którzy udzielali wywiadów, byli bardzo zadowoleni. Niektórzy czekali ponad godzinę, ale mówili, że warto było. To dla nich też było dobre doświadczenie – i jesteśmy wam za to naprawdę wdzięczni. 

 

Ewa Malinowska – kierowniczka działu oświatowego Muzeum Stutthof w Sztutowie.

Łukasz Kępski – edukator i rzecznik prasowy Muzeum Stutthof w Sztutowie.