Stutthof: Jesteśmy strażnikami pamięci
4 min read
9 maja 2024, Piotr Tarnowski w towarzystwie byłej więźniarki Heleny Majkowskiej/fot. z archiwum Muzeum Stutthof w Sztutowie
Muzeum Stutthof w Sztutowie to miejsce, gdzie historia nie jest lekcją „suchych faktów”. Tam zaczyna się ich rozumienie i wyciąganie ważnych życiowych wniosków. O roli pamięci, znaczeniu świadectw byłych więźniów oraz wyzwaniach współczesnej edukacji historycznej opowiada Piotr Tarnowski, dyrektor Muzeum Stutthof w Sztutowie. W świecie, w którym odchodzą ostatni świadkowie, pytanie „jak pamiętać?” staje się istotniejsze niż kiedykolwiek.
Kinga Dusiewicz: Czym jest dla Pana kultura pamięci?
Piotr Tarnowski: Antropolodzy i inni akademicy stworzyliby pewnie bardziej złożoną definicję. Według mnie jest to głównie sposób, w jaki przedstawiamy historię na podstawie pozostawionego świadectwa.
Jest to ważne ze względu na bohaterstwo ludzi, którzy przeżyli wojnę. Bohaterstwo, na które należy patrzeć dwuwymiarowo. Pierwsze pozwoliło im przetrwać, drugie powrócić do nas, by złożyć świadectwo i opowiedzieć swoją bolesną historię.
Kultura pamięci jest pewną przestrogą dla kolejnych pokoleń, wskazaniem oraz przypomnieniem, że mechanizmy, które stworzyły obozy koncentracyjne i doprowadziły do wybuchu wojny, nadal istnieją.
Obecne pokolenia młodzieży będą pierwszymi, które nie będą mogły spotkać się ze świadkami historii II wojny światowej. Jak sprostać pedagogice miejsc pamięci, gdy zabraknie świadków historii?
Dopiero gdy zabraknie ostatniego świadka, będziemy w stanie zweryfikować, czy jesteśmy na to przygotowani. Na naszym pokoleniu muzealników ciąży wyjątkowa odpowiedzialność, by to świadectwo przekazać. Jesteśmy strażnikami pamięci.
Dziś nasze przygotowania trwają pod okiem ostatnich żyjących osób. Razem z nimi pragniemy tworzyć narrację, w której oni są głównym głosem. Głosem, dzięki któremu poznajemy emocje. Spoczywa na nas teraz zadanie stworzenia m.in. nowej wystawy stałej, która umożliwi nam przekazanie ich dalej.
Posiadamy dużo materiałów, które uwieczniły świadków podczas składania relacji. Materiałów, które na bieżąco weryfikujemy. Świadkowie podzielili się z nami historią, której nie zapomnieli i już nigdy nie zapomną, pomimo ich poważnego wieku. Korzystając z tego świadectwa, staramy się stworzyć materiały edukacyjne, które nie tylko pozwolą poznać historię, ale przede wszystkim pozwolą ją zrozumieć. Zrozumienie historii jest tu kluczowe. Pozwala być świadomym odbiorcą tego, co się dzieje wokół nas, i uświadamia, że należy stanowczo przeciwdziałać mechanizmom zła, które w każdej chwili mogą się pojawić.
Musimy pomóc zrozumieć tę historię. Gość, który przyjeżdża do nas zza granicy, z kraju który nie doświadczył okupacji, zadaje pytanie: „jak to możliwe, że coś takiego miało miejsce?”. Jak się okazuje, to nie było trudne. Ktoś przeoczył moment, w którym słowne deklaracje nienawiści nie zostały zatrzymane i przeszły w czyn.
Każde ludzkie życie ma znaczenie i o każde mądrzy ludzie, a szczególnie ci sprawujący władzę, powinni się upominać.
Jest Pan dyrektorem muzeum od 17 lat. Jak na przestrzeni Pana kadencji zmieniało się podejście do idei kultury pamięci?
Zakładając, że kultura pamięci to całokształt obchodzenia się z historią i przeszłością przez grupy i jednostki, to w naszym kraju wygląda to dobrze. Edukacja na temat obozów koncentracyjnych i obozów zagłady jest elementem nauczania powszechnego, ale też trzeba pamiętać, że kulturę pamięci cechuje subiektywizm… Każdy może mieć nieco inne zdanie.
Myślę, że media mogłyby nas bardziej wspierać, przypominając słowa Mariana Turskiego, że „Auschwitz nie spadło z nieba”. O tym należy pamiętać na co dzień, w każdym momencie zetknięcia się ze złem.
Obecnie nasze społeczeństwo mocno radykalizuje się, także w odniesieniu do oceny przeszłości: jej wydarzeń oraz interpretacji. Czy z Pana perspektywy ta pamięć jest obecnie w jakiś sposób zagrożona?
Zagrożony jest obiektywizm poznawczy. Ogół ludzi odrzuca zrozumienie na rzecz oceny, a historię wtłacza kolanem do schematów, które na ten moment odpowiadają narracji politycznej lub danej wizji przeszłości. Wybierają na swoje potrzeby aspekty, potwierdzające oczekiwane tezy. Radykalizm bierze się z przyzwolenia i zwolnienia się ze zrozumienia historii. A bez tego nie może być oceny. Wtedy dopiero możemy zbliżyć się do obiektywizmu.
Jak w dzisiejszych czasach należy podejść do edukacji młodzieży, która spędza większość czasu w Internecie?
Kluczem jest nauczanie powszechne. Czytanie treści w Internecie to za mało, trzeba dać ludziom możliwość zadawania pytań. Mówimy i chcemy nauczać o trudnych rzeczach i nie ma tu prostego rozwiązania. Ale nie patrzmy na to tak pesymistycznie. Miejsca pamięci w całej Polsce ściśle ze sobą współpracują, prowadzimy dialog o tym, jak edukować w przyszłości. Najważniejszym sojusznikiem pamięci powinna być szkoła i edukacja powszechna. Dzięki temu przekazujemy wiedzę nie tylko temu, kto chce do nas przyjść.
Jak zachęcać ludzi do poznania historii Stutthofu?
Można zaobserwować postęp w zainteresowaniu tą historią, z roku na rok mamy coraz więcej odwiedzających.
Natomiast myślę, że aby poznać fakty, nie trzeba tu przyjeżdżać. Mamy Internet, mamy różnorodne materiały, rozbudowane księgarnie internetowe, chociażby nawet księgarnię naszego muzeum. To daje możliwość pozyskania wystarczającej wiedzy. Ale poznanie faktów nie oznacza jeszcze zrozumienia mechanizmów, które doprowadziły do powstania obozów. Nie ma lepszego miejsca niż to w którym rozmawiamy, aby je dobrze zrozumieć.