Podsumowanie meczów 1/4 finału Ligi Mistrzów
6 min read
grafika: własna, źródło obrazów: pixabay
Mecze ćwierćfinałowe Ligi Mistrzów przyniosły kibicom wielkie emocje, liczne zwroty akcji, a także zaskakujące rozstrzygnięcia. Ostatecznie w grze o trofeum pozostają 4 najlepsze zespoły.
„Kanonierzy” nie pozostawiają złudzeń
Piłkarze Mikela Artety w pierwszym meczu rozgrywanym na Emirates sprawili olbrzymią niespodziankę, pokonując faworyzowany Real Madryt aż 3:0. Kluczową rolę w zwycięstwie ekipy z Londynu odegrał Declan Rice, który zdobył dwie cudowne bramki bezpośrednio z rzutów wolnych. Wynik ustalił Mikel Merino. Drużyna Arsenalu mogła zdobyć jeszcze kilka bramek, ale świetnie w bramce „Królewskich” spisywał się Thibaut Courtois. Po zakończonym meczu piłkarze Królewskich zgodnie twierdzili, że odwrócenie wyniku w rewanżu na stadionie w Madrycie jest jak najbardziej możliwe.
Starcie na Santiago Bernabeu już od pierwszych minut przyniosło wielkie emocje. W 10. minucie meczu Francois Letexier po konsultacji z sędziami VAR podjął decyzję o podyktowaniu rzutu karnego. Nieodpowiedzialnie zachował się Raul Asencio, który przytrzymywał przeciwnika w polu karnym. Do piłki podszedł Saka. 23-letni Anglik chciał uderzyć sprytnie, podcinką. Tak doświadczony golkiper jak Courtois nie dał się nabrać i z łatwością wybronił to uderzenie.
Ta sytuacja ożywiła podopiecznych Carlo Ancelottiego. Lucas Vazquez dośrodkował w pole karne, a tam po kontakcie z Declanem Rice’m padł Kylian Mbappe. Początkowo francuski arbiter wskazał na wapno. Po chwili został poproszony, aby zobaczyć powtórkę całego zdarzenia i ostatecznie zmienił swoją decyzję.
W drugiej połowie oba zespoły dochodziły do sytuacji strzeleckich. Świetną postawą w obronie wykazywał się Jakub Kiwior, który przerywał akcje zawodników Realu. W 65. minucie meczu wynik meczu otworzył Bukayo Saka. Wychowanek „The Gunners” wykorzystał dogranie Merino i pokonał belgijskiego bramkarza lekkim technicznym uderzeniem. Dwie minuty później Los Blancos doprowadzili do wyrównania. Błąd Saliby skrzętnie wykorzystał Vinicius i umieścił piłkę w siatce, dając tym samym sygnał do ataku. W doliczonym czasie gry wynik ustalił Gabriel Martnelli. Brazylijczyk przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów, a cały rajd zakończył silnym, płaskim strzałem w róg bramki.
Drużyna Mikela Artety sprawiła ogromną niespodziankę eliminując zespół z Madrytu. Patrząc jednak na przebieg meczu, było to w pełni zasłużone zwycięstwo.
Borussia zakończyła serię Barcelony
Wydawać by się mogło, że wynik tego dwumeczu jest już przesądzony. W końcu w pierwszym spotkaniu Katalończycy zdominowali zespół z Dortmundu, zwyciężając aż 4:0. Kapitalnie spisała się cała drużyna, na czele z ofensywnym tercetem. Każdy z zawodników linii ataku znalazł się na liście strzelców.
Rewanż miał miejsce w Dortmundzie, na Signal Iduna Park. Mecz od pierwszych chwil przebiegał pod dyktando gospodarzy. W 13. minucie Wojciech Szczęsny wyszedł odważnie do piłki, jednak po drodze wpadł na Pascala Grossa. Arbiter tego spotkania nie miał wyjścia i odgwizdał rzut karny. Do piłki podszedł najlepszy strzelec BVB w tym sezonie – Serhou Guirassy i ze spokojem umieścił piłkę w siatce. Piłkarze z Dortmundu nie zamierzali na tym poprzestawać i z uporem szukali kolejnych szans na zdobycie bramki. Kapitalne okazje mieli chociażby Adeyemi czy Beier. Dobrze w bramce Katalończyków spisywał się jednak polski golkiper.
Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy Borussia zadała kolejny cios. Do dośrodkowania z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Bensebaini. Algierczyk podał piłkę do Guirassy’ego, a ten dopełnił formalności. Kilka minut później odpowiedziała Barcelona. Akcję prawą stroną boiska rozpoczął Fermin Lopez, zagrał w pole karne, a tam jeden z obrońców kryjących Roberta Lewandowskiego wpakował piłkę do własnej bramki. W 72. minucie ekipa z Katalonii miała na okazję na wyrównanie wyniku, ale lekkie uderzenie Raphinhii nie stanowiło zagrożenia dla Gregora Kobela.
W 76. minucie spotkania zawodnicy z Dortmundu zdobyli trzecią bramkę, która była konsekwencją wielu błędów defensywy gości. Najpierw Duranville okazał się sprytniejszy od Gerarda Martina i Erica Garcii, a następnie fatalny błąd popełnił Ronald Araujo. Urugwajczyk podał piłkę wprost do Guirassy’ego, który skompletował w tym spotkaniu hat tricka i wysunął się na prowadzenie w klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów.
Tym samym Katalończycy przegrali pierwszy mecz w 2025 roku, a Wojciech Szczęsny zakończył swoją passę 22 meczów z rzędu bez porażki w barwach hiszpańskiego zespołu.
Remontada (prawie) udana
Przed rozpoczęciem dwumeczu większość obserwatorów wskazywała PSG jako zdecydowanego faworyta do zwycięstwa w tej potyczce. Zgodnie z przewidywaniami zespół Luisa Enrique na swoim stadionie osiągnął zamierzony cel. Paryżanie ograli Aston Villę 3:1 i byli bardzo blisko półfinału. Rewanż rozpoczął się po myśli ekipy ze stolicy Francji, ponieważ w 11. minucie wyprowadzili skuteczny kontratak. Akcję lewą stroną rozpoczął Barcola. Francuz zagrał płaską piłkę w pole karne, a brak porozumienia w szeregach obronnych przeciwnika wykorzystał Achraf Hakimi.
Sytuacja dla angielskiego zespołu stawała się coraz trudniejsza, bowiem nieco ponad kwadrans później do siatki trafił drugi z bocznych defensorów – Nuno Mendes. Portugalczyk skutecznie wykorzystał podanie Dembele. W 34. minucie Youri Tielemans zdobył bramkę kontaktową, która pozwoliła podtrzymać nadzieję angielskich kibiców.
Druga połowa rozpoczęła się perfekcyjnie dla podopiecznych Unaia Emery’ego. Najpierw w 55. minucie fantastyczną bramkę z dystansu zdobył kapitan zespołu, John McGinn, a dwie minuty później piłkę do siatki skierował Ezri Konsa. Drużyna z Villa Park wyraźnie uwierzyła w możliwość odwrócenia losów dwumeczu. Drugiej bramki tego wieczoru szukał Tielemans, ale jego uderzenie głową obronił Donnarumma.
Szkoleniowiec Aston Villi postanowił dokonać pierwszych korekt w składzie. Na boisku pojawili się m.in Asensio i Watkins. W końcowych fragmentach spotkania ekipa z Francji miała kilka sytuacji do rozstrzygnięcia dwumeczu na swoją korzyść , jednak w bramce bezbłędnie spisywał się Emiliano Martinez. Po wyrównanej walce godnej ćwierćfinału Ligi Mistrzów, PSG przechodzi dalej. Pomimo zwycięstwa w rewanżu Aston Villa nie zdołała odwrócić losów całej rywalizacji. Zawodnicy Unaia Emery’ego mogą być jednak z siebie dumni, bo walczyli z paryskim zespołem jak równy z równym.
Walka cios za cios w Mediolanie
Przed rozpoczęciem rewanżowego starcia wszystko było możliwe, ponieważ Inter miał zaledwie jedną bramkę zaliczki. Włosi zwyciężyli 2:1 dzięki trafieniom Martineza i Frattesiego. Bayern odpowiedział golem Thomasa Mullera. Wynik całego dwumeczu był więc sprawą otwartą, co zapowiadało wielkie emocje.
Od początku meczu dało się wyczuć, że obu zespołom zależy na zwycięstwie, stąd okazje z obu stron. Bliżsi zdobycia bramki byli zawodnicy z Półwyspu Apenińskiego. Fantastyczne sytuacje mieli Acerbi i Calhanoglu, ale ich uderzenia minimalnie minęły bramkę Bayernu. Pomimo wielu sytuacji bramkowych, pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Worek z bramkami rozwiązał dopiero Harry Kane w 52. minucie spotkania. Angielski snajper posłał piłkę między nogami defensora Interu i doprowadził do wyrównania stanu dwumeczu. Chwilę później skutecznie odpowiedział Inter. Po wrzucenie piłki z rzutu rożnego najlepiej w polu karnym odnalazł się Martinez i trafił do siatki. Stałe fragmenty gry to bez wątpienia mocna strona zespołu Simone Inzaghiego. Tym razem po rzucie rożnym do siatki trafił Benjamin Pavard.
Ostatnie słowo w tym spotkaniu należało do Bayernu. Po dośrodkowaniu Gnabry’ego piłkę głową do bramki skierował Eric Dier. To trafienie nie wystarczyło jednak do pokonania mediolańczyków w dwumeczu. Ekipa Vincenta Kompany’ego odpada z Ligi Mistrzów i może skupić się na krajowych rozgrywkach.
Nasza jedenastka ćwierćfinałów Ligi Mistrzów
Komplet wyników 1/4 finału:
PSG – Aston Villa (3:1, 2:3, awans PSG)
Arsenal – Real Madryt (3:0, 1:1, awans Arsenalu)
FC Barcelona – Borussia Dortmund (4:0, 1:3, awans Barcelony)
Bayern Monachium – Inter (1:2, 2:2, awans Interu)