Gdzie trzech się bije, tam Oscar Piastri korzysta!
6 min readWyścig o GP Azerbejdżanu jak zwykle nie zawiódł. Niesamowitą walkę o zwycięstwo zafundowali nam Oscar Piastri, Charles Leclerc i Sergio Perez. Jednak dla jednego z nich niedzielne ściganie zakończyło się najgorzej jak się da. Świetnie pokazali się za to juniorzy.
We’re so back?
Podczas treningów można było zobaczyć, że do walki wraca Red Bull. Mistrzowie świata, którzy od miesięcy przeżywają kryzys, w trzech sesjach prezentowali dobre tempo. W pierwszej najszybszy był Max Verstappen, a trzeci Sergio Perez, niekwestionowany król ścigania na ulicach Baku. Meksykanin stał tu na podium 5 razy, dwukrotnie wygrywał wyścig i raz sprint. Pierwszy trening nie miał pełnego wymiaru czasowego, bo rozbijali się Charles Leclerc i junior Williamsa, Franco Colapinto. Dwójkę z Red Bulla na tablicy czasów rozdzielił Lewis Hamilton. Duet McLarena zajął 4. i 6. miejsce. Brytyjska ekipa przed GP Azerbejdżanu już wiedziała, co chce robić do końca sezonu. Oscar Piastri ma pomagać Lando Norrisowi walczyć o tytuł z Maxem, nawet kosztem swoich wyników.
W drugim treningu tabelę czasów otwierał Charles Leclerc. Jednak zaledwie 0,006 sekundy za nim był Sergio Perez, a trzeci czas wykręcił Lewis Hamilton. Meksykanin został zblokowany przez Carlosa Sainza na jednym z okrążeń. Ostatnia sesja przed wyścigiem niezbyt pomogła kierowcom. Była przerywana przez czerwone flagi, będące zasługą Estebana Ocona i Olliego Bearmana. Młody Brytyjczyk zastępował w Baku zawieszonego Kevina Magnussena. Najszybszy czas w trzecim treningu padł łupem George’a Russella, który wyprzedził Charlesa Leclerca i Lando Norrisa. Tym razem to Perez zablokował Sainza. Między tą dwójką iskrzyło wcale nie ostatni raz.
Rekordowy wynik Leclerka
Przed kwalifikacjami niełatwo było typować faworyta. W grze o pole position liczyli się jak zawsze kierowcy McLarena, ale świetnie prezentowali się też Leclerc i Perez. Tymczasem już w Q1 doszło do sensacji. Ze swoim 17. miejscem odpadł Lando Norris. Wszystkiemu winna miała być żółta flaga, która wyświetliła się dosłownie na kilka sekund. Brytyjczyk jednak zwolnił i nie miał szans na poprawę swojego czasu. To utrudniło mu pogoń za Maxem w tabeli kierowców. W Q1 odpadli również Ricciardo, Bottas, Zhou i Ocon. Najszybszy był wówczas Charles Leclerc.
Podczas Q2 z bardzo dobrej strony pokazali się juniorzy. Franco Colapinto z Williamsa już w swoich drugich kwalifikacjach w karierze awansował do Q3! Ollie Bearman z Haasa był o włos od tego samego, zajął 11. miejsce, ale pokonał „pełnoetatowego” Nico Hulkenberga. W decydującej rozgrywce Leclerc od razu pokazał, że to jego dzień. Ustanowił najszybszy czas i zdobył 4. z rzędu pole position na ulicach azerskiej stolicy. 2. czas ustanowił Oscar Piastri, a 3. Carlos Sainz. Rozczarowany mógł być Red Bull. Po dobrych treningach Sergio Perez zajął 4. miejsce, a Max Verstappen uplasował się na 6. Meksykanin po raz pierwszy pokonał Holendra od ubiegłorocznego GP Miami.
Dobry start Red Bulli
Jeszcze przed rozpoczęciem wyścigu dowiedzieliśmy się, że Lewis Hamilton będzie startował z alei serwisowej. To przekreśliło jakiekolwiek szanse na dobry wynik Brytyjczyka. Natomiast gdy zgasły światła, na czele doszło do kilku zmian. Na 3. miejsce wbił się Sergio Perez, a na 5. Max Verstappen. Kierowcy Red Bulla na początku prezentowali niezłe tempo. Tymczasem na czele Leclerc odjechał Piastriemu na około 5 sekund, ale 3. Perez nie mógł się dobrać do Australijczyka. Norris startujący z 15. pola sukcesywnie przebijał się do przodu. Już na 8. okrążeniu wbił się do punktowanej 10. Pomimo niezłego startu na swój wóz narzekał Verstappen. Holender okrutnie się męczył w swoim RB20. Potem powiedział on, że po 3. treningu dokonano zmian, które tylko pogorszyły jego osiągi.
Gdy zbliżał się czas pierwszego pit-stopu, doszło do zagrywek taktycznych. Prowadząca trójka była blisko siebie, a jako pierwszy do boksu zjechał Perez. Jechał on potem świetne okrążenie, więc McLaren zareagował ściągając Piastriego. Swojemu koledze pomógł Norris, który jadąc na twardych oponach zjechał dopiero pod koniec wyścigu. Przetrzymał on Pereza tak, aby Piastri po pit-stopie wyjechał przed nim. Plan się powiódł, choć Sergio nadrobił trochę dystansu do Oscara. Jako ostatni z czołówki zjechał Leclerc. Moim zdaniem Ferrari popełniło błąd ściągając go od razu po kierowcach Red Bulla i McLarena. Przedtem Charles miał około 5 sekund przewagi, po pit-stopie różnica zmalała do sekundy.
Trzech chętnych na wygraną
Perezowi przeszkodził też Alex Albon, który również zjechał na pit-stop później. Meksykanin nie mógł od razu zabrać się za Piastriego. Jednak gdy już wyprzedził kierowcę Williamsa, uformowała się czołowa trójka. Prowadził Leclerc, ale pół sekundy za nim byli Oscar i Sergio. Max po zmianie opon dalej męczył się na 6. miejscu. Pomimo przewagi opon nie mógł wyprzedzić Lando Norrisa. Na 20. okrążeniu Piastri pięknym manewrem w 1. zakręcie wyprzedził Charlesa i odebrał mu prowadzenie. Ich walkę próbował wykorzystać Perez, który czaił się za ich plecami. Następnie cała trójka wzajemnie się szachowała. Leclerc non stop próbował wyprzedzić Oscara, ale bezskutecznie. Sergio także czekał na swoją idealną okazję.
Meksykanin raz po raz oddalał się od prowadzącej dwójki, by za chwilę ponownie do niej dołączyć. Tymczasem prowadzący Piastri skutecznie odpierał ataki Leclerka, który siedział mu na ogonie pół wyścigu. Mimo, że o wyprzedzanie było trudno, walka całej trójki była pasjonująca. Tymczasem niepostrzeżenie do nich zbliżał się 4. Carlos Sainz. Maxa Verstappena z kolei wyprzedził nawet George Russell i Holender spadł na 7. miejsce. Do przełomu doszło na 48. okrążeniu, kiedy to opony w wozie Leclerka kompletnie odmówiły posłuszeństwa. Musiał on zapomnieć o zwycięstwie i bronić się przed Perezem oraz Sainzem, który dopadł czołówkę.
Dramatyczny koniec Pereza
Meksykanin był tuż za Monakijczykiem i na przedostatnim kółku próbował go wyprzedzić od zewnętrznej. Nie udało mu się to i kilka metrów dalej to on stracił pozycję na koszt Sainza. Jednak Sergio lepiej wyszedł z 2. zakrętu i zrównał się z Hiszpanem. Wtedy doszło do przykrego końca ich wyścigu. Żaden z nich nie chciał odpuścić i na okrążenie przed metą Sergio i Carlos się rozbili. Meksykanin był niezwykle zrozpaczony. Czeka na podium już od kwietnia. Cały weekend prezentował świetne tempo i walczył o wygraną jak równy z równym z szybszymi McLarenem i Ferrari. Jednak prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a Perez z Sainzem GP Azerbejdżanu zakończyli w ścianie. Leclerc, który zdawał się nie mieć szans na podium, dojechał na 2. miejscu, a na „pudło” wskoczył też George Russell.
Oscar Piastri spokojnie dojechał do mety i odniósł swoje 2. zwycięstwo w sezonie. Na kraksie Pereza i Sainza skorzystali Hamilton i Bearman, którzy wskoczyli do punktowanej 10. Lando Norris dojechał 4. po starcie z 15. pola, a Max Verstappen zajął 5. miejsce. Znakomity rezultat zanotował Franco Colapinto. Argentyńczyk w zaledwie drugim wyścigu w karierze zajął 8. miejsce i zdobył 4 punkty dla Williamsa. Stało sie to, na co zanosiło się od miesięcy. McLaren objął prowadzenie w klasyfikacji konstruktorów. Czy Red Bull odżył? Póki co tylko jeden bolid i to o dziwo ten Sergio Pereza, który był dużo szybszy od Maxa. Mistrzowie świata muszą zareagować, bo stracili prym w tabeli. Ich reakcję (albo jej brak) zobaczymy już w niedzielę podczas GP Singapuru. Na ulicach Marina Bay Street Circuit także bywa chaotycznie.