Mechaniczna pomarańcza deklasuje wszystkich w GP Holandii
5 min readŻaden wyścig w tym sezonie nie był tak zdominowany jak GP Holandii. Lando Norris zwyciężył po raz drugi w karierze, a McLaren po prostu zniszczył rywali. Lokalny bohater, Max Verstappen, pomimo dobrego startu nie miał szans z pomarańczową maszyną.
Bezproduktywne treningi
Lato w Holandii przywitało kierowców zmienną aurą. Od początku zmagali się oni z opadami deszczu i dość chłodną temperaturą. Pierwszy trening zaczął się w ulewie, jednak potem deszcz słabł. Kierowcy ledwo utrzymywali się na torze i non stop się obracali. Pod koniec tor delikatnie wysechł i kierowcy spieszyli się, by w ogóle wykręcić jakieś okrążenia. Wówczas najszybszy był Lando Norris, przed Maxem Verstappenem i Lewisem Hamiltonem. W międzyczasie zespół Alpine potwierdził, że partnerem Pierre’a Gasly’ego w 2025 r. będzie Jack Doohan. Drugi trening był jedynym w pełni na suchej nawierzchni. Tempo dyktował wtedy George Russell, a za nim uplasowali się Piastri i Hamilton.
Trzeci trening był już kompletnie bezproduktywny z dwóch powodów. Po pierwsze lało, a po drugie Logan Sargeant całkowicie zniszczył swój bolid uderzając w bandę z dużą prędkością. Amerykanin znów zawiódł swój zespół i niewykluczone, że już od GP Włoch za tydzień Williams znajdzie zastępstwo Amerykanina. Klasyfikacja końcowa trzeciego treningu wyglądała całkiem śmiesznie. Jako że praktycznie nikt nie zdążył wyjechać na tor, to pierwsza trójka wyglądała następująco: Gasly, Magnussen, Bottas. Zespoły nie miały jak dobrać odpowiednich ustawień na kwalifikacje, bo po prostu kierowcy nie mieli czasu tego zrobić. Faworytem był jednak niezmiennie McLaren, który na Zandvoort przywiózł kolejne poprawki.
Dominacja w kwalifikacjach
Na czasówkę tor już wysechł i kierowcy nabierali tempa. W Q1 obyło się bez większych niespodzianek, odpadli kierowcy Saubera, Sargeant, Ocon i Ricciardo. Doszło jednak do incydentu z udziałem Lewisa Hamiltona i Sergio Pereza. Gdy Meksykanin jechał swoje szybkie okrążenie, Brytyjczyk go zablokował w jednym z zakrętów. Dostał za to karę cofnięcia o 3 pola na starcie. To i tak były nieudane kwalifikacje dla Lewisa, bo odpadł już w Q2 zajmując dopiero 12. miejsce. Sporą niespodzianką było też odpadnięcie Carlosa Sainza. Kierowca Ferrari zajął 11. miejsce. Włoski zespół narzekał na tempo w Zandvoort od samego początku.
W decydującej sesji tak naprawdę nie było walki o pole position. Po pierwszych przejazdach 1. i 2. miejsce zajmowali kierowcy McLarena, przed Verstappenem. Holenderscy fani przez chwilę mogli się cieszyć, bo na drugim okrążeniu Max przebił pierwszy czas Norrisa, ale ten stan rzeczy nie potrwał długo. Brytyjczyk zdeklasował go, wyprzedając o niemal 4 dziesiąte sekundy. Na tak krótkim torze to bardzo dużo. 3. miejsce zajął Oscar Piastri, a za nim uplasowali się Russell i Perez. To były dobre kwalifikacje Meksykanina. Przy hegemonii McLarena i degrengoladzie Red Bulla, mistrzowie świata musieli przyjąć 2. i 5. pozycję z zadowoleniem. Choć jeszcze się do tego nie przyzwyczaili.
Norris przegrywa start…
Przed wyścigiem Max mówił, że niezwykle trudno będzie pokonać McLarena, ale start mógł napawać go optymizmem. Gdy światła zgasły, Holender od razu wyprzedził Norrisa i objął prowadzenie. Można powiedzieć, że to żadna sensacja, bo Lando 6 razy startował z pole position i zawsze tracił prowadzenie już w 1. zakręcie. Jedną pozycję kosztem Charlesa Leclerka stracił Sergio Perez. Ponadto, Russell wyprzedził Piastriego na 3. miejscu. Na pierwszych okrążeniach Max zdawał się kontrolować tempo i dysponował przewagą 1,5 sekundy nad Norrisem. Jednak na 18. kółku Holender nie miał już szans z Brytyjczykiem i stracił prowadzenie. Co więcej, nie miał jak utrzymać się na nim, bo Lando błyskawicznie odjechał.
Spore postępy z tyłu stawki robił Lewis Hamilton. Brytyjczyk startował na miękkich oponach i robił z nich użytek. Przed pierwszym pit-stopem wbił się do pierwszej 10. Po zjazdach wszystkich kierowców Norris był 10 sekund przed Verstappenem, a na 3. miejscu dzięki sprytnej strategii Ferrari znalazł się Charles Leclerc. W walce o 4. miejsce Oscar Piastri błyskawicznie gonił George’a Russella i wkrótce go wyprzedził. Australijczyk gonił wtedy Leclerka w walce o podium. Równolegle Carlos Sainz odebrał Sergio Perezowi 6. lokatę. Wydawało się, że Leclerc jest bez szans w starciu z atomowym McLarenem, ale Monakijczyk nie dawał się wyprzedzić Piastriemu.
…ale potem deklasuje rywali
Dziwną decyzję podjął Mercedes. Ściągnęli Russella na pit-stop 15 okrążeń przed końcem. Brytyjczyk spadł na 7. miejsce. Jednym z niewielu ciekawych momentów GP Holandii była „walka” Kevina Magnussena z innymi kierowcami. Duńczyk na jednej prostej stracił aż 4 pozycje. Tymczasem na czele wyścigu było spokojnie. Norris ciągle odjeżdżał Verstappenowi. Leclerc nie dał się wyprzedzić Piastriemu, a Russell nie dogonił Pereza. Ostatnią punktowaną pozycję pod koniec wyścigu Nico Hulkenbergowi odebrał Fernando Alonso. Dwa punkty dla ekipy Alpine zdobył Pierre Gasly, zajmując 9. miejsce w wyścigu.
Na linii mety Lando Norris miał prawie 23 sekundy przewagi nad Verstappenem. Trzeci dojechał Leclerc, co było niespodzianką, biorąc pod uwagę, że długo musiał walczyć z Piastrim. Ferrari nie liczyło na nic, a w GP Holandii startując z 6. i 10. pola ukończyli na 3. i 5. miejscu. Rozczarowujący weekend zanotował Mercedes. Po niedawnych zwycięstwach, niemiecki zespół zajął 7. i 8. miejsce. Sergio Perez zajął 6. pozycję, bo nic więcej w obecnym wozie nie mógł zrobić. Natomiast to, czego dokonał McLaren, to nie zwycięstwo, ale wręcz anihilacja rywali. Lando Norris odniósł drugi triumf w karierze, ale Brytyjczycy mogą być trochę zawiedzeni 4. miejscem Oscara Piastriego.
Totalna hegemonia
Od czasu powrotu królowej motorsportu na tor Zandvoort, Max Verstappen wygrał tu jak dotąd wszystkie wyścigi. W niedzielę nie miał absolutnie żadnych szans. Skala dominacji McLarena jest zaskakująca, ale mnie szokuje jak szybko została ona osiągnięta. Red Bull potrzebował prawie dwóch lat, a Brytyjczycy raptem parę wyścigów. Doganiają oni Austriaków w klasyfikacji konstruktorów i kwestią czasu jest kiedy obejmą prowadzenie. Verstappen na czele wśród kierowców, pomimo wciąż sporej przewagi, musi oglądać się za siebie. Red Bull próbuje wszystkiego, instaluje poprawki, jednak każda z nich przynosi odwrotny skutek. Z każdym wyścigiem dystans do McLarena jest coraz większy.
Kiedyś dominował Red Bull, a teraz McLaren. Jednak nie było żadnej walki o prymat w F1. Red Bull pogrąża się w przeciętności, a Brytyjczycy są absolutnym hegemonem. Z jednej dominacji przeszliśmy od razu w drugą. Za tydzień na słynnej Monzy odbędzie się GP Włoch, gdzie poprawki zapowiada Ferrari. Do walki pewnie wróci Mercedes, ale nie zanosi się, by ktoś zagroził McLarenowi. Prawdopodobnie do końca sezonu będziemy świadkami tak jednostronnych wyścigów jak w GP Holandii.