Jak żyć bez wspomnień? Recenzja „Nie pamiętam cię, córeczko”
3 min readWyobraź sobie, że budzisz się w szpitalu i nic nie pamiętasz. Nie wiesz, jak się nazywasz, ile masz lat ani kim jesteś. Tak rozpoczyna się historia Laury – głównej bohaterki najnowszej książki Danki Braun, Nie pamiętam cię córeczko. Kobieta szybko przekonuje się jednak, że amnezja to jedynie początek jej problemów.
Danka Braun to autorka powieści obyczajowych i romansów, w których przeplata wątki miłosne z kryminalnymi. Od swojego debiutu literackiego w 2012 roku wydała blisko dwadzieścia powieści. Niedawno na rynku pojawiła się nowa pozycja autorki – Nie pamiętam cię, córeczko. Książka opowiada historię Laury Kulik, która budzi się w szpitalu po tym jak została napadnięta. Wskutek urazu głowy kobieta cierpi na amnezję. Wkrótce zgłasza się po nią Aleks twierdzący, że jest jej mężem. Mężczyzna opowiada jej o ich wspólnym życiu, sześcioletniej córeczce Mai, pięknym domu, w którym mieszkają, Chociaż dokumenty i zdjęcia potwierdzają jego słowa, Laura nie jest przekonana, że Kulikowie rzeczywiście są jej rodziną. Zwłaszcza że w snach nawiedza ją inny mężczyzna w towarzystwie innej małej dziewczynki.
Za mało pokazywania, za dużo opisywania
Chociaż opis fabuły zaciekawił mnie od razu, mój entuzjazm ulotnił się po przeczytaniu pierwszej strony. Ku mojemu przerażeniu odkryłam, iż książka napisana jest w pierwszej osobie. Osobiście jestem zdania, że narracja pierwszoosobowa jest dla książek tym, czym dla filmów dubbing – potrafi zepsuć odbiór nawet najlepszych dzieł. Zagryzłam jednak zęby i po kilkudziesięciu stronach zdołałam przywyknąć do wybranego przez autorkę stylu. Odnoszę jednak wrażenie, że narracja pierwszoosobowa uwypukliła pewne wady książki.
Czytelnik od samego początku zdaje sobie sprawę z tego, że w tle rozgrywa się jakaś intryga. Nie ma potrzeby, aby główna bohaterka, na co drugiej stronie przypominała, że podejrzewa męża o zatajanie prawdy. Problem nazywania emocji i uczuć, zamiast ich pokazywania stale przewija się w powieści. Sądzę, że gdyby styl pisania Danki Braun był mniej dosłowny, łatwiej byłoby mi wejść w opisywany świat i rzeczywiście doświadczyć historii Laury.
Kolejnym aspektem, który negatywnie wpłynął na mój odbiór Nie pamiętam cię, córeczko, był fakt, iż autorka nie dała czytelnikowi szansy na samodzielne rozwiązanie zagadki. Intryga jest nie tylko bardzo złożona, ale w historii brakuje wskazówek, które mogłyby naprowadzić na właściwy trop. Preferuję książki, które pozwalają mi wcielić się w rolę detektywa. Nawet jeżeli nie uda mi się rozwikłać tajemnicy, poszukiwanie śladów i snucie teorii niczym Sherlock Holmes sprawia mi dużo frajdy. Czytając powieść Braun, byłam niestety jedynie biernym obserwatorem.
Przeszłość w teraźniejszości
Rozbudowana fabuła wpłynęła również na liczbę postaci. Chociaż pierwsze skrzypce gra Laura, to głównych bohaterów jest tak naprawdę czworo. Co ciekawe, to narratorka wydała mi się z nich najmniej interesująca. Najbardziej zaś zaintrygował mnie mąż głównej bohaterki. Na szczęście mniej-więcej w połowie książki autorka zaczęła zmieniać punkt widzenia, co pozwoliło mi odpocząć od Laury i poznać bliżej Aleksa Kulika. Nie pamiętam cię, córeczko zawiera także dużo retrospekcji, które autorka sprawnie przeplatała z teraźniejszością. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że to właśnie fragmenty dotyczące przeszłości najbardziej przypadły mi do gustu.
Mimo kilku zarzutów muszę przyznać, iż najnowszą powieść Danki Braun czytało się szybko i przyjemnie – lektura zajęła mi jedynie dwa wieczory. Historia Laury zaciekawiła mnie. Koniecznie chciałam poznać prawdę kryjącą się za jej amnezją. Nie pamiętam cię, córeczko jest niczym tasiemiec. Choć nie jest dziełem wybitnym, to wciąga. Idealnie sprawdzi się na wieczór, kiedy pragniesz się zrelaksować i wyłączyć umysł. Jeżeli jednak gustujesz w bardziej wyszukanej literaturze, ta pozycja może nie być dla Ciebie.