Rzeź filipińska – krwawa polityka Duterte
5 min readSierpień, stolica Filipin. 17-letni Kian znajduje się w centrum operacji antynarkotykowej. Policja zaciąga go w jedną z ulic. Chłopak nie walczy. Słychać strzał.
Rodrigo Duterte rozpoczął polityczną karierę w 1986 roku. Został wówczas burmistrzem Davao, gdzie urzędował do 2016 roku. W ubiegłym roku wystartował w wyborach na Prezydenta Filipin. Jego głównymi postulatami była bezwzględna wojna z narkotykami, korupcją i przestępczością. Jak wspomniał podczas jednego ze spotkań z wyborcami, już jako burmistrz jeździł po mieście i osobiście rozprawiał się z podejrzanymi. – Chciałem pokazać policjantom, że jeśli ja mogę, to mogą i oni – wspominał. – Czekałem, by spotkać kogoś podejrzanego i go zabić.
Biznes śmierci
W Davao powstały tak zwane szwadrony śmierci. Organizacja ta jest w pełni akceptowana przez prezydenta i samowolnie wykonuje wyroki. Mordują członkowie straży obywatelskich i mordują policjanci. Jakie wynagrodzenie można otrzymać za egzekucje? – Zawsze otrzymujemy wynagrodzenie za „spotkanie”… Kwota waha się od 8000 peso (161 dolarów amerykańskich) do 15000 peso (302 dolary amerykańskie)… To kwota od osoby. Jeśli operacja prowadzona jest przeciwko 4 osobom, dostajemy 32000 peso (644 dolary amerykańskie)… Dostajemy gotówkę, potajemnie, z centrali… Nie ma wynagrodzenia za aresztowanie – mówi jeden z funkcjonariuszy w rozmowie z Amnesty International. Filipińska policja wynajmuje również płatnych zabójców. Jak przyznają, przed przejęciem władzy przez Duterte otrzymywali 2 zlecenia miesięcznie. Obecnie liczba wzrosła do 3 lub 4 tygodniowo.
W społeczeństwie rozwija się nowy biznes. Biznes śmierci. Życie odbierane jest również niewinnym, o czym przekonała się między innymi rodzina Kiana Santosa.
Śmierć i narkotyki
Kian znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Policjanci powoływali się na samoobronę. Jednak obdukcja i nagranie z monitoringu wykazały, że chłopak się nie bronił. Zwłoki znaleziono na jednej z uliczek z bronią w lewej ręce. Ojciec zmarłego zaznacza jednak, że syn był praworęczny.
17-latek był jednym z 82 zamordowanych w wyniku działań antynarkotykowych 16 sierpnia. Na Facebooku powstała strona Justice for Kian Loyd Delos Santos, którą polubiło już ponad 35 tysięcy osób. Użytkownicy zrzeszają się nie tylko w sieci, ale także urządzają protesty upamiętniające Kiana. Domagają się sprawiedliwości i zaprzestania krwawych egzekucji.
Lipiec, 2016 roku. Rowena Tiamson miała 22 lata, piękny głos i śpiewała w kościelnym chórze. Został jej semestr do zakończenia edukacji. Zniknęła. Kobietę znaleziono martwą, ze związanymi rękoma i zakrytą twarzą. Na jej szyi zawieszono tekturową tabliczkę z napisem: „nie naśladuj mnie, byłam dillerem”. Policja zaprzecza jej obecności na liście osób powiązanych z narkotykami.
Jedną z tysięcy ofiar stała się także pięcioletnia Danica May Gracia. Dziadek dziewczynki, Maximo znalazł się na liście. Owszem, kiedyś zażywał narkotyki. Jednak nie handlował i nie zamierza po nie sięgać nigdy więcej. Zgłosił się na policję, by wyjaśnić sprawę i oczyścić imię. Powiedzieli mu, że dobrze zrobił przychodząc, zrobili mu zdjęcie i puścili do domu. Myślał, że sprawa została zakończona i jest bezpieczny.
Cztery dni później, Maximo spędzał czas z bliskimi w rodzinnym sklepie. Nagle rozbrzmiał ryk silnika. Na ulicy pojawili się dwaj motocykliści. Mieli na głowach czapki bejsbolowe, a twarze były przykryte bandanami. Pojazdy gwałtownie się zatrzymały. Dzieliło je kilka metrów od budynku. Maximo zobaczył pistolet i usłyszał strzał. Udało mu się uciec tylnymi drzwiami, jednak jego pięcioletnia wnuczka nie miała tyle szczęścia.
Tyran i mizoginista
Prezydent Filipin zachęca nie tylko do morderstw. – Jeżeli zgwałcicie trzy kobiety, to wezmę to na siebie – przekonywał żołnierzy, walczących z państwem islamskim. Dał im prawo do przeszukania każdego domu i aresztowania dowolnej osoby. Na temat wykorzystywania seksualnego wypowiadał się już jako burmistrz. Po raz pierwszy zabrał głos w czasie wiecu w Quezon City. Odniósł się wówczas do wydarzeń z 1989 roku, kiedy grupa więźniów uwięziła, zgwałciła i zamordowała pięć misjonarek. Gdy zobaczył ciało jednej z nich, poczuł żal. Żal, bo jako burmistrz powinien mieć pierwszeństwo.
Polityk jest krytykowany przez większość europejskich państw. Nazywa się go współczesnym Hitlerem. – Hitler zamordował 3 miliony Żydów. My mamy 3 miliony uzależnionych. Chętnie bym ich zarżnął – przyznał pod koniec września na konferencji prasowej. Wielu Filipińczyków nie czuje się bezpiecznie we własnym kraju. – Walka z narkotykami jest idiotyczną polityką tyrana i mizoginisty, który na nieszczęście jest naszym prezydentem –mówi nam Hannah Joy, studentka Międzynarodowego Rozwoju. – Działania te promują kulturę śmierci, bezkarności i terroru. To atak na niewinność, a nie źródło problemów. To chora polityka, która karmi ego Duterte i zabezpiecza klasę średnią i wyższą, natomiast zabija biednych i bezbronnych – dodaje. 21 września tego roku, w 45. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego przez Ferdinanda Marcosa, tysiące osób wychodzi na ulicę. Tysiące osób potępiających działania Duterte, zbiera się w różnych miejscach całego kraju. Dzień zostaje ogłoszony narodowym dniem protestów.
https://www.facebook.com/youthactnowphils/posts/2403428303214930
Ten dzień
Na internetowych grafikach pojawia się lista nazwisk. To osoby, które wystąpią podczas protestu w Manili i zagrzeją protestujących do walki. Młodzi ludzie rozwieszają plakaty z twarzami ofiar działań antynarkotykowych, a obok rozgrywają się inscenizacje morderstw. Studenci, mijający Uniwersytet De La Salle, widzą plakat z napisem: „zatrzymajmy mordowanie, zacznijmy uzdrawianie”. Między protestującymi stoi pokaźna kostka Rubika. Nie jest to typowa kostka, zamiast kolorów zestawiono bowiem głowy Duterte, dyktatora Ferdinanda Marcosa, Hitlera oraz psa. Kilka godzin później bryła staje w płomieniach. – Wojna z narkotykami jest tylko krótkoterminowym rozwiązaniem poważnego problemu. Rzekomo dzieje się to za przyzwoleniem prawa. Jednak w rzeczywistości jest to pogwałcenie praw do uczciwego procesu sądowego dla każdego człowieka – zaznacza Kirchelle Ann, studentka Astronomii.
Jedni trzymają maski z karykaturą prezydenta, inni transparenty z antyrządowymi hasłami. Jednak najważniejszym jest, że są tutaj razem. Całe rodziny, grupy przyjaciół, znajomych i kompletnie obcych dla siebie ludzi. – Mogę tylko powiedzieć, że ten człowiek [Duterte – przyp. red.] jest chory i nie zasługuje, by być prezydentem naszego kraju – wyznaje nam Mark, student Zarządzania. – Filipińczycy mają dosyć jego pustych obietnic. Mają dosyć bycia świadkami morderstw i wymierzania sprawiedliwości bez właściwego procesu. Mają dosyć jego wojny z narkotykami. Niestety, wielu Filipińczyków jest wciąż zaślepionych i go popiera – dodaje. Pomimo strachu i różnic, ludzie się jednoczą. Łączą ich wspólne cele. Nadszedł czas, by postawić się władzy. Czas, by odzyskać swoje prawa.