Kokieteria Maleńczuka w Atlanticu
2 min readNihil nowi. Tego można było się spodziewać. Potwierdzi to każdy, kto pojawił się w klubie w czwartek, 16 kwietnia. Maciej Maleńczuk z Psychodancingiem zahipnotyzował wypełniony po brzegi Atlantic.
Artyści z pewnością nie rozczarowali zarówno swoich wiernych fanów, jak również osób, które pojawiły się w gdyńskim Atlanticu by po raz pierwszy spotkać się z tym zjawiskiem na żywo. Z pełną świadomością określiłem ten czwartkowy wieczór zjawiskiem, ponieważ Maleńczuk tworzy na scenie pełnowymiarowy spektakl. Podczas gdyńskiego zaprezentował się nie tylko jako lider zespołu, wokalista, ale także jako aktor. Kokietował publiczność anegdotami, zmianami strojów czy pozami. Wykonując utwór „Przy kościele” artysta stanął na prowizorycznej ambonie przebrany w sutannę, natomiast w trakcie „PZPR’u” wyciągnął czerwony sztandar energicznie nim wywijając. Oczywiście, takie gesty mogą oburzać. Nie od dziś jednak wiadomo, jak nieszablonowym i kontrowersyjnym artystą jest Maleńczuk. Performans był poniekąd wliczony więc w cenę.
Na scenie zabrzmiały nie tylko dancingowo-rockowe aranżacje starych, polskich przebojów, lecz także stylizowane na dancingowe autorskie piosenki Macieja Maleńczuka. Utwory zaprezentowane przez kapelę, w której oprócz wokalisty zagrali również Maciej Muraszko (perkusja), Andrzej Laskowski (gitara basowa, kontrabas), Kuba Frydrych (gitara elektryczna), Grzegorz Stasiuk (instrumenty klawiszowe), oczarowały publiczność. Zespół jest „wybuchową” mieszanką mocnego, energetycznego brzmienia z melodyjnym, tanecznym klimatem zadymionych nocnych klubów z minionej epoki.
Na uwagę zasługują również teksty, ponieważ każda piosenka to oddzielna historia, czasem zabawna, pouczająca, a niekiedy nostalgiczna albo prześmiewcza. Maciej Maleńczuk nawiązał świetny kontakt z publicznością, która niezwykle żywiołowo reagowała na każde słowo i gest artysty. W czasie koncertu wokalista tryskał humorem. Każdy z utworów poprzedzał krótką anegdotą, niekiedy pozwalał sobie również na śmiałe żarty z polskiej codzienności oraz ze świata szołbiznesu.
Publiczność, zachwycona występem, długo nie chciała wypuścić artysty ze sceny, do skutku domagając się bisu. Artyści zrobili to z przyjemnością. Pozostaje jedynie żałować, że ten projekt Maleńczuka dobiega już końca, a występ w Atlanticu był elementem ostatniej trasy tego składu. Między innymi z tego powodu warto było pojawić się w czwartkowy wieczór w Gdyni. Tak więc koniec i bomba, a kto nie był, ten trąba!
fot. Tomasz Gałązka