Zawładnięci technologią – Transcendencja
3 min readDebiutujący w roli reżysera Wally Pfister z intrygującym pomysłem na fabułę oraz świetną obsadą. Brzmi jak przepis na sukces, ale czy to słowo jest adekwatne do goszczącej na ekranach kin „Transcendencji”?
Film opowiada historię grupy amerykańskich naukowców, która pracuje nad stworzeniem pierwszego na świecie komputera obdarzonego ludzką inteligencją i empatią. Gdy jeden z naukowców – dr Will Caster (Johnny Depp) ginie z rąk terrorystycznej organizacji, jego żona Evelyn (Rebecca Hall) postanawia wgrać umysł męża do pamięci właśnie powstającej maszyny. Jeszcze wczoraj dr Will Caster był tylko człowiekiem, a już wkrótce za jego sprawą narodzi się nowa inteligencja. Nowy twór co prawa posiada ludzkie wspomnienia, ale mówi zniekształconym i zimnym głosem awatara. Dysponując mózgiem o potężnym potencjale, prowadzi badania z zakresu medycyny, ale równocześnie zaczyna gromadzić siły, które maja umożliwić mu podbicie świata.
Fabuła może nie powala oryginalnością, ale mógł to być ciekawy punkt wyjścia. Tematyka na czasie, czyli nowoczesne technologie, jest przedstawiona niezbyt emocjonująco, a do tego powierzchownie. Komputerowy Will za łatwo tworzy swoje imperium, a rola jaką odegrać miała w całości jego żona została niedostatecznie i mało przekonująco przedstawiona. Akcja rozwija się bardzo powoli i właściwie nie osiąga punktu kulminacyjnego. „Transcendencji” zdecydowanie brakuje tempa. Dwugodzinny seans wydaje się ciągnąć w nieskończoność.
Widzów może zachęcać dobra obsada. Johnny Depp, Rebecca Hall i Paul Bettany w rolach głównych, a na dodatek Cillian Murphy oraz Morgan Freeman (na ekranie pojawia się zaledwie na kilka krótkich chwil) jako postacie drugoplanowe. Niestety, wykreowani przez reżysera bohaterowie są mało interesujący, a ich wątki nie łączą się ze sobą w spójną całość. Ponadto, każdy z bohaterów chce być tym dobrym i ma szlachetne intencje, jednocześnie żyjąc w przeświadczeniu, że wie wszystko najlepiej.
„Transcendencja” przyciąga nie tylko ciekawą obsadą, ale również osobą reżysera Wally’ego Pfistera, znanego widzom ze wspaniałych zdjęć do filmów Christophera Nolana. Już od pierwszych ujęć widać rękę doświadczonego operatora. Mamy więc tutaj pięknie zaaranżowane, nowoczesne laboratoria, czy wspaniałe ujęcia przyrody. Wizualnie hipnotyzuje, ale w całej tej historii czegoś brakuje. Fabuła wymyka się niedoświadczonemu reżyserowi spod kontroli, zupełnie jak stworzony przez bohaterów filmu Will Caster w wersji wirtualnej. W „Transcendencji” pojawia się kilka scen akcji, ale przede wszystkim jest to dramat związku człowieka z maszyną, oparty na niekończących się rozmowach.
Ciężko zdefiniować gatunek filmu. Nie jest to ani dramat obyczajowy, ani thriller, ani też sci-fi, czy kino akcji. Czynnikiem działającym na niekorzyść dzieła jest bez wątpienia brak doświadczenia reżysera. Pfister w „Transcendencji” chciał pokazać, jakim zagrożeniem dla ludzkości jest tworzona przez nas technologia, ale przez nieumiejętne pokazanie emocji i statyczne prowadzenie bohaterów filmowi zabrakło przysłowiowej kropki nad „i”.