14/12/2025

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Wilki pod ostrzałem: między faktami a propagandą

8 min czytania

źródło: unsplash.com

Tekst autorstwa Weroniki Opalińskiej

Do niedawna wielu z nas kojarzyło wilka z bajką o Czerwonym Kapturku lub mistyczną istotą z parków narodowych i legend. Aura tego zwierzęcia była przesycona lękiem – kojarzone jako bezwzględny morderca i zagrożenie dla człowieka. Tymczasem to ludzie, poprzez niszczycielską działalność, niemal całkowicie wytępili wilki z europejskich, w tym polskich, lasów. Demonizacja wilków nie jest nowym zjawiskiem. Już w średniowieczu te drapieżniki były przedstawiane jako symbole zła i zagrożenia. Ich obecność w pobliżu ludzkich osad wywoływała strach, a kolejne legendy tylko wzmacniały ten obraz. W literaturze kulturze ludowej wilk był ukazywany jako sprytny, lecz bezwzględny łowca, który czai się w ciemnościach i atakuje bez ostrzeżenia. Tymczasem współczesne badania pokazują, że w rzeczywistości wilki są ostrożne i unikają ludzi.

Warto przypomnieć rolę wilka, którego można określić mianem strażnika lasu. To właśnie on stoi na szczycie łańcucha pokarmowego i jako drapieżnik szczytowy kształtuje populacje innych zwierząt, głównie ssaków kopytnych. Dzięki temu jego obecność sprzyja zachowaniu równowagi w ekosystemie – nie tylko w zakresie liczebności zwierząt, ale także ochrony drzew poprzez regulację populacji jeleniowatych, które żywią się młodymi drzewami. Wilk powstrzymuje też rozprzestrzenianie się groźnych chorób, takich jak afrykański pomór świń, eliminując słabsze osobniki i wzmacniając populacje innych zwierząt. Obecność wilka może także ograniczyć liczebność mniejszych drapieżników, np. lisów, co pozytywnie wpływa na przetrwanie mniejszych ptaków i drobnych ssaków. Co istotne, jest to również korzystne dla rolników, gdyż lisom o wiele łatwiej przedostać się przez ogrodzenie kurnika niż większemu wilkowi. To pokazuje, jak złożony i istotny jest wpływ tego drapieżnika na cały ekosystem.

Sprzeciw wobec obecności wilka w Polsce

Niedawny brak wilków w polskim ekosystemie to pokłosie władzy komunistycznej, która, dając nawet nagrody za tępienie tego gatunku, doprowadziła do przetrwania liczącej zaledwie 100 osobników grupy wilków w latach 70.  Mile widziane było nawet niszczenie wilczych gniazd. W końcu, w 1998 r., wilk szary (canis lupus) został uznany jako gatunek zagrożony wyginięciem. W ciągu ostatnich 20 lat doczekaliśmy się renesansu ich populacji w polskich lasach. Bazując na szacunkach WWF oraz Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, obecną populację na rok 2025 określa się na ok. 2000 do 3500 osobników.

Jednak zwierzęta krótko mogły cieszyć się spokojem. W ostatnich miesiącach powstała sztuczna nagonka na wilka szarego. Media bez skrupułów rozpowszechniają dezinformację oraz tworzą artykuły bądź posty zawierające fałszywe informacje. Na tablicy Facebooka niczym grzyby po deszczu wyrastają historie o wilkach, poparte zdjęciami… psów. Nie są to przypadkowe portale. Kurier Lubelski ostrzegał czytelników przed grasującym po polach wilkiem, który w rzeczywistości jest wałęsającym się po okolicy wilczakiem czechosłowackim. Sianiem paniki może poszczycić się również TVP, zwłaszcza regionalne stacje Rzeszów oraz Szczecin, którzy jako ekspertów zapraszają myśliwych.

W ten sposób w jednym z programów dowiadujemy się o watasze liczącej ponad 50 osobników. Samą sprawę komentowali eksperci, którzy podkreślali brak wiedzy myśliwych o tych zwierzętach. Według uczonych, tak liczna wataha jest praktycznie niemożliwa, biorąc pod uwagę możliwości rozrodcze samicy i fakt, że wataha to grupa rodzinna. Dość powszechny stał się również rozpowszechniony przez tę stację filmik z przerażonym wilkiem pod jednym z domów, na którym filmujący stał zaledwie 4 metry od spanikowanego zwierzęcia. Za prowodyrów tej nagonki przyjmuje się lobby myśliwskie, którzy domagają się wyjęcia wilków spod prawa i umożliwienie polowania na nie.

Nie taki straszny jak go malują

To, że wilk nie będzie chciał cię zaatakować, jest dość proste do wytłumaczenia. Bo tak naprawdę dlaczego miałby chcieć? Idąc logiką wilka, dla którego polowanie jest kluczowe w przetrwaniu (nie chęć zrobienia człowiekowi na złość, czy parcie na szkło by być na pierwszych stronach gazet), jest to po prostu nieopłacalne. Wyobraź sobie, że masz określoną ilość energii, którą możesz wykorzystać. Biorąc pod uwagę, że sytuacja jest idealna – nic ci nie dolega, nie masz żadnej kontuzji, nie jesteś wyziębiony ani chory. Zużywasz ją na poruszanie się, podstawowe mechanizmy fizjologiczne, kontakty w stadzie i przede wszystkim poszukiwanie jedzenia. To, jak ekonomicznie wykorzystasz swoje zasoby energetyczne, będzie rzutować nie tylko na twoim przetrwaniu, ale i na przetrwaniu twojej rodziny (bo wataha jest rodziną wilków). Możesz wytropić sarnę, co nie będzie dla ciebie aż takie trudne. Co ważne, jest ona sporym kawałkiem pożywienia, zawiera dużo mięśni i tłuszczu, zapewnisz tym posiłkiem duży przyrost energii sobie i swojej rodzinie. Szansa na to, że coś pójdzie nie tak podczas polowania i zrobisz sobie krzywdę, jest znikoma.

Sarna nie jest drapieżnikiem, nie będzie się zaciekle bronić. Ale masz też do wyboru człowieka. W porównaniu do sarny, bardzo marny odżywczo posiłek. W dodatku odbierasz go jako zagrożenie, może cię zabić, a w lepszym wypadku zrobić ci krzywdę. Twoja kontuzja może zaważyć na przeżyciu twoim lub twojej rodziny. Ranny osobnik to zawsze osłabienie grupy.  Nie bez powodu twój instynkt każe ci ich unikać, samo spotkanie się z nim, a co dopiero konfrontacja, jest niebezpieczna. Pamiętaj, że z ewentualnym zranieniem nie pójdziesz do szpitala, nie dostaniesz leków, nie kupisz sobie jedzenia w supermarkecie. To Twoje być albo nie być. Nawet jeśli wygrasz tą konfrontację, nie zapewnisz sobie wystarczającej ilości energii i składników odżywczych aby mieć siłę dalej walczyć o przetrwanie w lesie. Sam widzisz, będąc wilkiem naprawdę nie chciał byś spotkać się z człowiekiem, a tym bardziej na niego polować.

źródło: unsplash.com

– Obecność wilków w lesie sprawia, że my, ludzie, jesteśmy w nim BEZPIECZNIEJSI! – mówi biolog dr hab. Michał Żmihorski w Wyborczej Poznań. – Ataki wilków na ludzi co prawda zdarzają się, ale niezmiernie rzadko (wg. prof. Sabiny Nowak – w Polsce 2 przypadki w ciągu 30 lat), znacznie częściej (450.000 razy częściej) ludzi atakują psy domowe. Ponieważ wilki zmniejszają intensywność użytkowania przestrzeni przez psy – po prostu zabijając je, lub zmniejszając ich aktywność poza zabudową – obecność wilków sprawia, że z naszej-ludzkiej perspektywy w lesie robi się bezpieczniej. Co prawda, wilk może cię ugryźć (meteoryt też może spaść na głowę), ale wilk równocześnie sprawia, że raczej nie ugryzie cię bezpański, zdziczały albo puszczony luzem pies. I nie są to teorie bez poparcia w badaniach. Już około 30 lat temu doświadczenia i badania prowadzone w Parku Narodowym Yellowstone doprowadziły amerykańskich naukowców do tych samych wniosków.

Czyje to kły?

Jak wspomniał dr hab. Żmihorski, o wiele większym zagrożeniem okazują się bezpańskie psy, oraz te puszczane bez opieki. Podczas wilczej nagonki, coraz częściej w panice odbierane są one jako wilki.  Niejednokrotnie tworzą one własne, chaotyczne stada. Atakują inne psy, dzikie zwierzęta, zwierzęta hodowlane, a także ludzi, gdzie ilość przypadków liczona jest w tysiącach. W 2024 r., odnotowano około 27 tys. pogryzień. To średnio 73 pogryzienia dziennie. Dodatkowo, według danych sanepidu, zaledwie niecała połowa psów jest zaszczepiona przeciwko wściekliźnie.

Czy dopatrując się bezwzględnych zabójców w wilku nie zapominamy o naszej własnej bezwzględnej nieodpowiedzialności? Bo to nie te psy wałęsające się po wsiach i polach należy obarczyć winą za te wszystkie przypadki. A nas samych, którzy nie potrafimy odpowiednio zaopiekować się własnym czworonogiem. Nie stawiamy ogrodzeń, nie pilnujemy naszych psów, pozwalamy im się rozmnażać bez jakiejkolwiek kontroli, wyrzucamy je na ulice. Również przy możliwych atakach wilków na zwierzęta warto zrobić rachunek sumienia. One nie przychodzą, by zrobić nam na złość, tylko dlatego że mają pożywienie podane na talerzu. Gdyby wszystkie czworonogi, także psy z Pomorza oraz Egiertowa, które zostały zagryzione przez wilki, były w ogrodzonym podwórku, a przede wszystkim nie na łańcuchu, jest wysokie prawdopodobieństwo, że ta głośna sytuacja nie miałaby miejsca. W ten sposób były one całkowicie bezbronne. Obowiązek zapewnienia zwierzętom, naszym domniemanym domownikom, odpowiedniej ochrony, mamy nie tylko moralnie, ale także prawnie, o czym mówi ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt.

Leśny duch

Na koniec wtrącę osobistą dygresję, ponieważ rzeczywiście miałam kontakt z wilkami, pewnie niejednokrotnie. A jeśli bywasz w lesie, dość prawdopodobne że Ty również, tylko o tym nie wiesz. Widziały, lub czuły Cię już z daleka, ale jako leśne duchy nie dały się zobaczyć. Jako nastolatka uczestniczyłam w leśnych obozach harcerskich. Ten, który chcę przytoczyć odbywał się w jednym z lasów na pograniczu Kujaw i Pomorza, gdzie już w latach 2015-2016 pojawiły się wilki. To, co może niektórych przyprawić o gęsią skórkę, to że nie mieliśmy tam żadnych budynków, żadnej kanalizacji, więc cywilizacja raczej nie miała jak wystraszyć naszych psowatych współlokatorów. Dużo też wałęsaliśmy się po lesie, w niektóre dni śpiąc w małych grupach w szałasach z patyków. Żadne z nas nie stało się wilczą przekąską, ani nie zostało zranione. Oczywiście wiedzieliśmy że są, widzieliśmy ślady, oraz resztki ich pożywienia, takich jak niedojedzony jeleń. Oko w oko spotkała się z jednym z nich tylko jedna osoba, chodzący wokół obozowiska chłopiec na nocnej warcie. Przebiegło to w bardzo pokojowy sposób, obydwoje się wzajemnie zauważyli i odeszli w swoje strony. Przez resztę obozu nikt nie miał z nimi do czynienia. A nie byliśmy ani pierwszym, ani ostatnim obozem spędzającym w tym lesie wakacje. Miały niezliczone możliwości do ataku, lecz nigdy z nich nie skorzystały.

Oczywiście nie zachęcam do bambinizmu wilków, ale nie dajmy się ponieść legendom i fantazjom poszczególnych grup. Wilk nie będzie krwiożerczą bestią, jeśli pozwolicie mu się poznać, takim jaki jest. Wtedy zobaczycie mądre i ważne dla lasu stworzenie. Strach i nienawiść nakręcają się w zawrotnym tempie, aż w pewnym momencie rozsądne i naukowe argumenty nie mają siły przebicia. A uwierzcie mi, pokora i szacunek do natury zwraca się w piękny sposób.