Szalony mecz w Gdańsku. Sezonienko bohaterem!
4 min read
Fot. Paweł Koźlarski
Sezon PKO BP Ekstraklasy zbliża się do końca. Lechia Gdańsk w 32. kolejce podejmowała Koronę Kielce. Biało-Zieloni byli bardzo zdeterminowani, aby zwyciężyć, by przypieczętować utrzymanie w krajowej elicie. Postawili kolejny ważny krok w tym kierunku, jednak wciąż nie są pewni ligowego bytu.
Pewne prowadzenie Lechii

John Carver postawił w tym spotkaniu na sprawdzony skład. Angielski szkoleniowiec nie mógł ponownie skorzystać z usług Tomasa Bobcka. Najlepszego strzelca Gdańszczan zastąpił Michał Głogowski. Mecz rozpoczął się z kilkuminutowym opóźnieniem, a wszystko spowodowane było protestem zawodników Lechii. Klub boryka się z problemami finansowymi, więc piłkarze nie otrzymują należnych im pieniędzy. Pierwszą akcję stworzyła Lechia, a konkretnie Iwan Zhelizko, który oddał mocny strzał z dystansu. Uderzenie Ukraińca nie sprawiło jednak problemów bramkarzowi Korony. W pierwszych chwilach meczu goście stwarzali głównie zagrożenie lewym skrzydłem, gdzie szczególnie aktywny był Fornalczyk.
W 13. minucie w polu karnym Korony przewrócił się Maksym Khlan, a kibice zgromadzeni na stadionie domagali się odgwizdania „11”. Po dwóch minutach konsultacji z sędziami VAR Łukasz Kuźma udał się do monitora, aby samemu obejrzeć sytuację. Ostatecznie wskazał na 11. metr. Bogdan Wjunnyk podszedł do piłki i pewnie umieścił ją w siatce zdobywając swoją 7. bramkę w sezonie. Po stracie bramki do głosu doszli goście, a najlepszą okazję do zdobycia bramki miał Shykauka. Białorusin oddał jednak zbyt lekki strzał, by zaskoczyć golkipera Lechii. W 34. minucie Biało-Zieloni mieli szansę na powiększenie prowadzenia, zawodziła jednak skuteczność. Najpierw niezrozumienie w polu karnym Głogowskiego z Wjunnykiem, a potem piłkę nad poprzeczką uderzył Żelizko.
W końcówce pierwszej połowy podopieczni Jacka Zielińskiego mieli rzut wolny z bardzo dogodnej pozycji. Dawid Błanik uderzył jednak fatalnie, prosto w mur złożony z zawodników Lechii. W ostatnich minutach Jacek Zieliński musiał dokonać wymuszonej zmiany. Kontuzjowanego Matuszewskiego zastąpił debiutujący w Ekstraklasie Ciszek. W doliczonym czasie gry podopieczni Johna Carvera zdobyli drugą bramkę. Do wrzutki z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Bujar Pllana i pokonał Rafała Mamlę.
Sezonienko – człowiek od zadań specjalnych
Korona rozpoczęła drugą połowę od mocnego uderzenia. W 50. minucie do piłki ustawionej w okolicach 20. metra podszedł Wiktor Długosz. Nie dając szans Szymonowi Weirauchowi zdobył bramkę kontaktową. Lechia starała się odpowiedzieć, Szansę miał Elias Olsson, ale strzał szwedzkiego obrońcy poszybował nad bramką.

Po godzinie gry goście dopięli swego doprowadzając do wyrównania. Koroniarze wykorzystali niefrasobliwość Miłosza Kałahura i trafili do siatki. Drugą bramkę tego popołudnia zdobył Długosz. Szkoleniowiec Lechii nie zamierzał czekać ze zmianami i na plac gry posłał Kacpra Sezonienko. Po wyrównaniu Korony gra się wyrównała, oba zespoły stwarzały sobie okazje. Kilkukrotnie swoją szybkość na skrzydle prezentował Fornalczyk, ale nie przyniosło to Koronie wymiernych korzyści w postaci kolejnych trafień.
W 72. minucie strzał z rzutu wolnego oddał Żelizko. Strzał Ukraińca nie sprawił jednak problemów bramkarzowi Korony. Na ostatni kwadrans szkoleniowiec gości postanowił dokonać dwóch zmian, na placu gry pojawili się Bąk i Zwoźny. John Carver odpowiedział wprowadzeniem Antona Tsarenki. Obrona Lechii weszła w ostatni kwadrans dość chwiejnie, Korona co chwilę posyłała groźne centry, z którymi obrońcy nie radzili sobie zbyt dobrze. Lepiej Biało-Zieloni wyglądali w aspekcie konstruowania akcji ofensywnych. Jedną z nich zakończył strzałem wprowadzony wcześniej pomocnik. Uderzenie Tsarenki o centymetry minęło bramkę gości. Lechiści mieli kilka dogodnych okazji, ale nie potrafili zadać decydującego ciosu. Dwie minuty przed końcem meczu szkoleniowiec Lechistów desygnował do gry Tomasza Neugebauera. Anglik liczył zapewne na powtórkę z meczu ze Stalą Mielec, kiedy to właśnie „Nojgi” zapewnił zwycięstwo w ostatnich minutach.
Chwilę później wydarzyło się to, na co wszyscy fani Biało-Zielonych czekali. Zwycięską bramkę dla gospodarzy zdobył ulubieniec miejscowej publiczności, a więc Kacper Sezonienko. Popularny „Sezon” wykorzystał świetne dogranie Camilo Meny i trafił do siatki. Do ostatniego gwizdka wynik nie uległ zmianie, a zatem Lechiści zwyciężyli 3:2. Taki wynik sprawia, że utrzymanie jest na wyciągnięcie ręki.
Składy obu zespołów:
Lechia Gdańsk: 1. Szymon Weirauch – 11. Dominik Piła, 44. Bujar Pllana , 3. Elias Olsson, 23. Miłosz Kałahur – 7. Camilo Mena , 8. Rifet Kapić, 5. Iwan Żelizko, 30. Maksym Chłań (88′ 99′ Tomasz Neugebauer) – 21. Michał Głogowski (60′ 79. Kacper Sezonienko), 9. Bohdan Wjunnyk (77′ 17. Anton Tsarenko)
Korona Kielce: 87. Rafał Mamla, 66. Miłosz Trojak, 3. Konrad Matuszewski, 5. Pau Resta, 6. Marcel Pięczek – 11. David Plata, 17. Mariusz Fornalczyk, , 71. Wiktor Długosz, 88. Wojciech Kamiński – 7. Dawid Błanik, 17. Mariusz Fornalczyk – 9. Yauheni Shykauka