Afera starachowicka – ostatnie rozliczenie polityków
3 min read4 lipca 2003 roku ,,Rzeczpospolita” informowała o aferze, która stała się gwoździem do trumny SLD. Rząd Leszka Millera upadł, a lewica rozpoczęła marsz ku upadkowi. Afera starachowicka zapoczątkowała powstanie nowego układu sił na polskiej scenie politycznej, ukazując jednocześnie innym partiom, jak brzemienne w skutki bywa rozliczanie własnych działaczy.
CBŚ
Centralne Biuro Śledcze (CBŚ), rozpracowujące grupę w Starachowicach, nadało operacji kryptonim ,,Elita”. Służby 26 marca przeprowadziły nalot na członków organizacji przestępczej powiązanej ze strukturami SLD. W ręce funkcjonariuszy wpadły narkotyki i broń, którymi handlowano. Jak wykazało śledztwo, inicjatorami tego przedsięwzięcia byli lokalni liderzy SLD.
Przeciek
Wiadomości o planowanej akcji służb nie pozostały tajne. Jak podała prokuratura, komendant główny policji, gen. Antoni Kowalczyk, przekazał te informacje wiceministrowi spraw wewnętrznych, Zbigniewowi Sobotce. Sobotka zamiast zachować plany służb dla siebie, zadzwonił do posła SLD, Henryka Długosza, aby poinformować go o akcji CBŚ. Długosz natomiast przekazał uzyskaną wiedzę posłowi Andrzejowi Jagielle.
Jagiełło nieświadomy faktu, że rozmowy starosty i szefa rady powiatu były podsłuchiwane przez służby, poinformował ich o planowanym nalocie. Nagrania wykonane przez CBŚ stały się kluczowym dowodem w akcie oskarżenia.
3 października 2003 roku minister sprawiedliwości, Grzegorz Kurczuk, wystąpił z wnioskiem o uchylenie immunitetu trzem posłom: Zbigniewowi Sobotce, Henrykowi Długoszowi i Andrzejowi Jagielle. W reakcji na to Sobotka, dotychczas wspierany przez premiera i prezydenta, podał się do dymisji. Nie oznaczało to jednak, że partia zaakceptowała postawienie w stan oskarżenia byłego wiceministra. Szef klubu parlamentarnego SLD, Jerzy Jaskiernia, publicznie oświadczył: „Partia ma pełne zaufanie do ministra Zbigniewa Sobotki. Znamy go od lat jako wybitnego posła i urzędnika państwowego o dużej klasie”.
Wyrok
Proces trzech posłów rozpoczął się w Sądzie Okręgowym w Kielcach, a po wniesieniu apelacji przez oskarżonych został przeniesiony do Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Ostatecznie na mocy wyroku sądowego z listopada 2005 roku Andrzej Jagiełło został skazany na rok pozbawienia wolności. Henryk Długosz otrzymał karę więzienia na półtora roku, a Zbigniew Sobotka na trzy i pół.
Ułaskawienie
Sąd uznał Sobotkę za winnego ujawnienia tajemnicy państwowej oraz świadomego narażenia na niebezpieczeństwo policjantów rozpracowujących grupę od wewnątrz. Jednak w przeciwieństwie do pozostałych oskarżonych, były wiceminister nigdy nie trafił do więzienia. Aleksander Kwaśniewski w ostatnich dniach swojej prezydentury, skorzystał z prawa łaski i złagodził karę Zbigniewa Sobotki. Wyrok zmniejszono z trzech i pół roku więzienia do roku pozbawienia wolności, warunkowo zawieszając jego wykonanie na dwuletni okres próby.
Afera starachowicka i jej skutki
Po aferze starachowickiej Leszek Miller zdecydował się przeprowadzić czystkę w strukturach SLD. W całym kraju więc tysiące osób usunięto z partii w próbie ratowania wizerunku ugrupowania. Choć afera rzuciła wielki cień na lokalne struktury polityczne, ukazała również istotną prawdę – do skutecznego rozliczania polityków nie są potrzebne liczne komisje śledcze. W czasie tej afery opinia publiczna zyskała pełny obraz tego, co miało miejsce, a sąd samodzielnie uznał zasadność dostarczonych mu dowodów.